niedziela, 14 lipca 2013

Po prostu Spike ...


Nasza wspólna droga nie rozpoczyna się tak wesoło i radośnie, jak większość właścicieli ma szczęście doświadczyć kupując szczeniaka... Zawsze pragnęłam posiadać psa od szczenięcia i być w pełni odpowiedzialną za jego kształtowanie. Niestety - nigdy nie było mi to dane, za każdym razem miałam psa dorosłego, najczęściej po przejściach... Kilkanaście lat marzyłam o szczeniaku, szczególnie rasy bokser. Bardzo pragnęłam mieć sunię, z hodowli, jasnego umaszczenia (tak zwanego żółtego). Czytając dalej tę historię dowiecie się czemu o tym wszystkim piszę. Jak się później okazało, los podarował mi boksera, ale zupełnie "innego" :) Pewnego sobotniego wieczoru, gdy w najlepsze bawiłam się w dyskotece, zadzwoniła do mnie znajoma z roku. Dobrze wiedziała jak bardzo marzyłam o bokserku. Spytała czy nadal tak bardzo chcę psa tej rasy, odpowiedziałam - JASNE !!! A czemu akurat teraz o to pytasz? Opowiedziała mi wtedy, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej... To zdarzyło się w czerwcu 2006 roku w pewien bardzo ciepły wieczór. Podczas sprzątania domu znajoma spoglądając przez okno była świadkiem niesamowitej głupoty i nieodpowiedzialności człowieka ... Spostrzegła moment, w którym z samochodu na biegu ktoś wypycha z bagażnika psa..... To był właśnie Spajk. Mimo iż posiadała już dwa własne - duże i groźne psy, postanowiła z siostrą złapać porzuconego boksera. Pies miał przy kolczatce kartkę z informacjami... Ponieważ bardzo chciały znaleźć mu dom zadzwoniły do mnie. Na początku rozmowy nie byłam przekonana, ale zdecydowałam się pojechać, obejrzeć boksia i znaleźć mu dobry dom (za pomocą forum poświęconego bokserom)

Zakochałam się w nim natychmiast, po kilku dniach zabrałam do domu nadal szukając dla Spajka super właściciela. Po tygodniu ogłosiłam wesołą wiadomość- zakończenie poszukiwań, ponieważ dom tymczasowy, jaki podarowałam Spajkowi stał się domem stałym ;) I tak mimo upływu lat i różnych przeżyć (niejednokrotnie niestety przykrych) trwamy razem do dziś ;) Spełniło się moje marzenie - mam psa, "rasy" bokser, a to że jest psem, a nie sunią, jest kundelkiem, a nie rasowcem i jest pręgowany a nie żółty nie ma dziś absolutnie żadnego znaczenia :) Strasznie mocno go
kocham, mimo lęków jakie w nim pozostały "dzięki"
ogromnej nieodpowiedzialności ludzi...

2 komentarze:

  1. Historia bardzo smutna . I zgodzę się z tobą , że głupota ludzka nie zna granic -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście psiak trafił do mnie. Uratowałam go w sumie od schroniska....

    OdpowiedzUsuń